Pani Longina, zwana przez przyjaciół Jolą, od lat była pod opieką lekarzy.
- Moja żona była leczona ortopedycznie, skarżyła się na bóle miednicy, kręgosłupa. Nikt nie zauważył nowotworu, a on był rozsiany już po całym organizmie. Zaatakował płuca, wątrobę... Nawet nie doczekała wyników biopsji... Umarła w poniedziałek, a wyniki były we wtorek - mówi Cwynar, załamując głos.
- Pomagają mi brat, rodzina, muszę się pozbierać, ale to takie trudne. Byliśmy małżeństwem od 1980 roku, ale znaliśmy się wcześniej. My byliśmy jak naczynia połączone. Nie wyobrażałem sobie, że tak może się stać, że żona odejdzie pierwsza. Jak teraz żyć? - artysta zawiesza głos.
Zobacz: Żona Krzysztofa Cwynara umarła na raka. "Nie doczekała nawet wyników biopsji"