Im dłużej trwa śledztwo w sprawie Madzi, tym okoliczności jej śmierci stają się coraz bardziej zagadkowe. Organizując środową konferencję prasową, prokuratorzy dali do zrozumienia, że główna wersja wydarzeń na podstawie której Katarzyna Waśniewska usłyszała zarzuty, jest coraz mniej wiarygodna.
Nagle okazało się że badane są wątki: zaczadzenia Madzi (śledczy badali stan przewodów kominowych), a nawet celowego uśmiercenia dziecka oraz udziału osób trzecich w pomocy ukrycia jego ciała.
Prokuratura ujawniła również, że ktoś z najbliższej rodziny Katarzyny i jej męża Bartka (23 l.) odmówił badania policyjnym wariografem. W mediach pojawiły się informacje, że badaniu wykrywaczem kłamstw nie chciał się poddać brat Katarzyny, Marcin W.
To Bartek bał się wariografu
"Super Express" dowiedział się, że osobą, która zrezygnowała z badań, był... Bartek. Jest to o tyle dziwne, że wcześniej poddał się takiemu badaniu, które zorganizował Krzysztof Rutkowski. Wówczas maszyna wykazała, że nie kłamie. Dlaczego tym razem mąż Katarzyny nie wziął udziału w badaniu?
Nasz informator zdradził, że Bartek tłumaczył to tym, że robił już badania, a ich wyniki ma prokuratura, ponadto jest na silnych lekach, które uniemożliwiają mu poddania się takim badaniom.
Nowymi doniesieniami prokuratury oburzony jest Krzysztof Rutkowski. - Nie mam pojęcia, dlaczego prokuratura w Katowicach urządziła konferencję przedstawiającą ich najnowsze hipotezy dotyczące śmierci Madzi. Moim zdaniem mogą one zrobić krzywdę Waśniewskim.
Osobiście doprowadzę sprawę do końca
Z drugiej jednak strony, jeśli prokuratura coś podejrzewa, to nie powinna tego ujawniać. Jeśli hipotezy okażą się prawdą, to osoby podejrzane mogą zostać spłoszone i uciec, a sama Katarzyna może nagle zniknąć albo popełnić samobójstwo - ostrzega Rutkowski, który też zapowiedział, że chociaż ufa Waśniewskim, to jeśli znajdą się dowody na to, że Madzia została zabita, osobiście zatrzyma Katarzynę i przekaże ją prokuraturze.
Sprawa Madzi spędza sen z powiek nie tylko śledczym, ale całej Polsce. 24 stycznia media zelektryzowała wstrząsająca wiadomość o porwaniu z wózka dziecka przez tajemniczego mężczyznę. Po kilku dniach poszukiwań matka Madzi zdradziła, że dziecko nie żyje, zginęło w wypadku, gdy wypadło jej z rąk i rozbiło sobie główkę o podłogę. Potem wskazała miejsce, gdzie zostało ukryte ciało dziewczynki.