Nadzieja Szczerska (69 l.) z Tczewa o Amber Gold dowiedziała się z reklam. Na początku chciała sprawdzić, czy to nie jakieś oszustwo.
- Zainwestowałam najpierw 5 tys. zł na miesiąc. Po miesiącu miałam pieniądze na koncie wraz z odsetkami. Ucieszyłam się i postanowiłam zainwestować wszystkie moje oszczędności. Włożyłam w Amber Gold blisko 200 tys. zł - mówi emerytka.
W podobny sposób Marcin P. zdobył zaufanie Edwarda Szlachetki (70 l.) z Gdańska.
- Najpierw wpłaciłem 50 tys. zł, a gdy wypłacili mi pieniądze z tej lokaty, to uwierzyłem, że to złoty interes. Otworzyłem kolejne dwie lokaty, w sumie na 350 tys. zł. Nie dostałem dotąd ani grosza. Jestem załamany tym, co mnie spotkało - mówi emeryt.
Krzysztof Rutkowski zaproponował wczoraj utworzenie stowarzyszenia osób poszkodowanych przez Amber Gold i obiecał, że jeśli zostanie poproszony, to dotrze do osób, które mogły stać za Marcinem P. - Tu trzeba pomóc ludziom odzyskać pieniądze i ochronić ich przed kolejnymi piramidami - wyjaśnia detektyw.