Struchlały ze strachu plebanię zabezpieczył kamerami i stara się jak najmniej czasu spędzać w domu. Kiedy nowy ksiądz proboszcz pojawił się na plebanii w Rąbiniu, mieszkańcy wsi tylko czekali, kiedy pęknie.
- Poprzedni ksiądz proboszcz wytrzymał na plebanii ponad 20 lat. Dla niego obecność duchów nie była problemem - mówią ludzie. Ale ksiądz Ryszard Jankowski napięcia nie wytrzymał. Po kilku tygodniach od chwili objęcia parafii swoimi doświadczeniami z duchami podzielił się z wiernymi. Opowiedział o istotach, które nie dają mu spać i normalnie funkcjonować.
Przeczytaj koniecznie: Duchy nawiedzają Polskę
- Poprosił nas o modlitwę, podobno po tej mszy miał trochę spokoju - mówi jedna z mieszkanek wioski. Ale duch za wygraną jednak nie daje. Włącza i wyłącza światło, bawi się telewizorem księdza, przytrzymuje drzwi. Najgorsze są jednak te dźwięki. - Tam coś niemiłosiernie charczy - zdradza nam jedna z parafianek, która miała wątpliwą przyjemność słyszeć ducha. - Mnie do śmiechu nie jest, księdzu proboszczowi też nie. Ale są ludzie, którzy księdzu nie wierzą - mówi zatroskana kobieta. Cały Rąbiń zachodzi teraz w głowę, czyj duch nawiedza nocami księdza. Wszystko wskazuje na to, że hrabianka Zofia Chłapowska, która w 1853 roku z powodu depresji popełniła samobójstwo właśnie w budynku, w którym dzisiaj jest plebania.
Sam proboszcz na temat ducha rozmawiać nie chce. Uważa, że to wewnętrzna sprawa parafii. - Tylko, żeby przez te duchy parafia właśnie nie ucierpiała - mówi jedna z mieszkanek Rąbinia.