Ksiądz Waldemar Irek zaszedł naprawdę daleko w swojej posłudze Kościoła. Pełnił funkcję rekolekcjonisty, kapelana wojskowego, rektora Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, a także proboszcza w parafii w Oławie. Jednocześnie był też wyjątkowo słaby na pokusy tego świata.
Już po śmierci księdza na jaw wyszła sprawa z synem, którego spłodził wraz z jedną z parafianek. Ojcostwo potwierdziły badania DNA. Jakub ma 5-lat i może się okazać, że to nie jedyny potomek duchownego.
- Dobrzy ludzie: To dom rodzinny i moja rodzina z ukochaną mamą, siostrzenicą i tymi, z którymi jestem związany więzami krwi - pisał ksiądz Irek w swoim testamencie jeszcze w 1997 roku, czyli wiele lat przed związkiem z mamą Jakuba. Czy to oznacza, że już wtedy ksiądz miał dzieci, z którymi w naturalny sposób był "związany więzami krwi"?
Zobacz: To już pewne: ksiądz Irek był ojcem Kubusia!
Sprawa jest o tyle istotna, że ksiądz pozostawił po sobie nie małą fortunę, którą sąd chce sprawiedliwie podzielić na wszystkich członków rodziny. W grę wchodzą dwa miliony złotych - podaje Fakt.
- Nie wiem czy miał inne dzieci. Nigdy mi o tym nie opowiadał. Ale jeśli tak jest, to uważam, że mają pełne prawo do dziedziczenia spadku - mówiła pani Wiesława, matka Jakuba
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail