Ksiądz Isakowicz-Zaleski był bliski śmierci

2011-06-20 4:00

Podczas ważnej uroczystości ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski (55 l.) nagle zasłabł. Natychmiast wezwano karetkę, która zabrała go na oddział intensywnej terapii szpitala kardiologicznego w Krakowie. Lekarze stwierdzili niebezpieczne zwężenie pnia lewej tętnicy i zdecydowali się na chirurgiczne rozszerzenie naczyń krwionośnych. Dopiero trzeci zabieg okazał się skuteczny. - Zegarmistrzowska robota. Jeszcze kilka dni i już by mnie nie było - cieszy się znany duchowny.

W podkrakowskich Radwanowicach, gdzie swą siedzibę ma prowadzona przez ks. Zaleskiego Fundacja Brata Alberta, w sobotę odbywały się obchody Dnia Brata Alberta, jak i 25-lecia istnienia samej fundacji. Wtedy właśnie ksiądz zasłabł. "Od razu wykonano mi zabieg koronografii polegający na wbijaniu przewodu z minikamerką w prawym udzie" - pisze na swym blogu ksiądz demaskator agentów SB wśród duchowieństwa.

Wynik był natychmiastowy: niebezpieczne zwężenie pnia lewej tętnicy. To była walka o życie. Dlatego już po trzech godzinach był drugi zabieg - próba umieszczenia w zwężonej tętnicy sztucznej ścianki. Mimo wysiłków lekarzy nie udał się, bo pojawiły się inne problemy. Dopiero wczora rano w tętnicy przy sercu z powodzeniem założono księdzu Zaleskiemu stend. Lekarze uratowali duchownemu życie.

"Opiekę w szpitalu mam jak w filmowym serialu - mimo ciężkich przejść księdza Zaleskiego nie opuszcza optymizm.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki