Policja przez ostatnie pół roku badała sprawę zastrzelonej w Zakręcie lochy. - Kłusownik działał wyjątkowo okrutnie. W pobliżu rozsypane były ziarna kukurydzy, które miały zwierzę zwabić. Locha, która zginęła, była w okresie karmienia młodych i obowiązywał całkowity zakaz strzelania do niej - mówi kom. Jarosław Sawicki z policji w Otwocku. Mundurowi postawili sobie znalezienie sprawcy za punkt honoru. Zabezpieczyli kilkanaście sztuk broni z całego powiatu i porównali je z pociskiem, który zabił lochę. Udało im się ustalić, że jeden ze sztucerów, samopowtarzalny winchester, należy do księdza Tadeusza F. (54 l.), proboszcza z Zakrętu, i to właśnie z niego oddano śmiertelny strzał. Sam proboszcz natomiast nie ukrywa, że jest zapalonym myśliwym i chętnie chwali się w internecie swoimi zdobyczami. Jednak zabicie karmiącej lochy to nie jest żadne myślistwo, tylko wyrachowane kłusownictwo, za które ksiądz może trafić za kratki nawet na dwa lata.
Niewykluczone też, że teraz śledczy zaczną szukać związku proboszcza ze śmiercią psa, którego zwłoki w grudniu ubiegłego roku znaleziono na terenie parafii, tuż pod oknami księdza. 13-letni Cygan został zastrzelony z broni śrutowej, a jego właściciel był w konflikcie z duchownym. Mieszkańcy wsi podejrzewają, że ksiądz może mieć też związek z tajemniczą śmiercią innych zwierząt w okolicy.
Kom. Jarosław Sawicki, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Otwocku
Potwierdzam, że policjanci z Wiązowny zlecili przeprowadzenie badań balistycznych w laboratorium kryminalistycznym. Rzeczywiście, broń, z której zastrzelono lochę, należała do osoby duchownej, ale nie mogę zdradzić więcej szczegółów.
Zobacz też: Najpierw zabiła żyrafę, a potem zrobiła sobie z nią zdjęcie. Internauci nie kryją oburzenia