Ksiądz Lemański ostro o arcybiskupie: próbował zamknąć mi usta! Zobacz całe oświadczenie księdza

2013-07-08 14:26

Nie jest moim celem i nigdy nie było szkodzenie Kościołowi - pisze w specjalnym oświadczeniu ksiądz Wojciech Lemański, usunięty z parafii w Jasienicy. Abp. Henryka Hosera oskarża o "zamykanie mu ust" i zapowiada: nie pozwolę się wypchnąć z Kościoła! Poniżej publikujemy całe oświadczenie ks. Lemańskiego.

Ksiądz Wojciech Lemański oficjalne oświadczenie w sprawie usunięcia go z parafii w Jasienicy umieścił na swoim blogu. Poniżej jego treść:

Wobec kolejnych decyzji mojego biskupa dotyczących mnie i mojego posługiwania we wspólnocie Kościoła, czuję się w obowiązku wyjaśnić, co moim zdaniem stanowi rzeczywiste źródło takiego postępowania Abp. Hosera.

W styczniu 2010 roku zostałem wezwany przez Abp. Hosera do kurii. Rozmowa dotyczyła nieprawidłowości w dekanacie tłuszczańskim i mojego zaangażowania w dialog chrześcijańsko-żydowski. Podczas tego spotkania doszło do, według mnie, niedopuszczalnego i skandalicznego zachowania Abp Hosera wobec mnie. Z racji okoliczności, pośrednim świadkiem tamtego incydentu stał się redaktor Zbigniew Nosowski.

Przez ostatnie lata próbowałem wyjaśnić i zamknąć tamtą sprawę zgodnie z nauczaniem Ewangelii i wymogami prawa kościelnego. Zwracałem się do Abp. Hosera, Abp. Nuncjusza Migliore i do Metropolity Warszawskiego kardynała Nycza. Starania te przyniosły skutki odwrotne od oczekiwanych. Dekrety, „próby dyscyplinowania”, zakaz wypowiadania się w mediach - odbieram jako próby ukrycia tamtego incydentu i zamknięcia mi ust.

Nie jest moim celem i nigdy nie było szkodzenie Kościołowi. Moim zdaniem pokora i posłuszeństwo nie mogą oznaczać zgody na niesprawiedliwość i krzywdę jakiej doświadczyłem od ludzi Kościoła. Kocham Kościół, jest On moim domem i nie pozwolę się z Niego wypchnąć.

Ks. Wojciech Lemański

„Jeśli brat twój zgrzeszy przeciwko tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię posłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź ze sobą dwóch albo trzech świadków. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik.” / por. Mt 18, 15-17 /

"Kalendarium wydarzeń ostatnich czterech lat"

Odwołany z parafii duchowyny spisał też "Kalendarium wydarzeń ostatnich czterech lat", w których opisuje swoje kontakty z kurią:

Najpierw było spotkanie w kurii w lipcu 2008 roku i prośba skierowana do Abp. Hosera o jego błogosławieństwo na mój udział w dialogu chrześcijańsko-żydowskim. To były pierwsze dni Abp. Hosera w naszej diecezji. Biskup zachęcał, bym aktywnie uczestniczył nie tylko w działalności na polu dialogu chrześcijańsko-żydowskiego, ale również w innych wymiarach funkcjonowania diecezji. Błogosławieństwo, o które zabiegałem u Abp. Hosera, otrzymałem.

Wobec wydarzeń z września i grudnia 2009 roku, jakie miały miejsce w dekanacie tłuszczańskim, skierowałem list do Abp. Hosera. Po liście zostałem wezwany do kurii na spotkanie z moim biskupem. Do spotkania doszło w styczniu 2010 roku. Dobrze tamto zdarzenie zapamiętał mój brat – Abp. Hoser. Wspomniał o tym w swoim oświadczeniu dla KAI. We mnie zapisało się tamto zdarzenie bolesną raną.

Na nagane zachowanie Abp. Hosera zareagowałem natychmiast, wyrażając swój sprzeciw. Abp.Hoser zrozumiał mój sprzeciw, ale znów do karygodnego zachowania powrócił. To, co się wydarzyło podczas mojego spotkania z Abp. Hoserem, można by, czerpiąc z przypadku kardynała O'Briena, określić terminem - „głęboko niestosowne zachowanie wobec księdza”. Opuściłem kurię i porażony tym, jak zachował się wobec mnie mój biskup, wracałem do Jasienicy, by kontynuować wizytę duszpasterską w domach moich parafian. W drodze zadzwonił do mnie redaktor Zbigniew Nosowski. Nie potrafiłem ukryć wzburzenia, zdenerwowania, rozgoryczenia. Opowiedziałem o zdarzeniu w kurii. Obaj byliśmy tym przybici i dłuższy czas nie potrafiliśmy wypowiedzieć ani słowa.

Mijały kolejne tygodnie, a w miejsce oczekiwanej przeze mnie reakcji ze strony Abp. Hosera, rozpoczęła się akcja dyskredytowania mojej osoby i mojego posługiwania. Abp. Hoser informował mnie, że nie posiada żadnych materiałów negatywnych na mój temat, ale że polecił dziekanowi Władysławowi Trojanowskiemu zbieranie takich materiałów. Z treścią dwóch takich donosów zapoznał mnie Abp.Hoser podczas jednego z naszych spotkań.

Po jakiś czasie poprosiłem Abp. Hosera o spotkanie. Doszło do niego w maju 2010 roku. W rozmowie powróciłem do zdarzenia ze stycznia i w cztery oczy znów wypowiedziałem swoją jednoznaczną ocenę tamtego zdarzenia i wyraziłem oczekiwanie przeprosin. Nie było żadnej reakcji. Jednocześnie Abp. Hoser poinformował mnie o swojej decyzji o karnym przeniesieniu do innej parafii. Wyraziłem zdziwienie taką decyzją i zapowiedziałem zgodne z prawem kościelnym kroki w tym zakresie. Działania te okazały się skuteczne i do przeniesienia nie doszło. W tym czasie do akcji włączył się ksiądz kanclerz Wojciech Lipka. Zachowania, wypowiedzi, zabiegi czynione w miejscach, w których pełniłem posługę duszpasterską (w tym również na Białorusi), owocowały coraz to nowymi i coraz bardziej absurdalnymi oskarżeniami i szykanami ze strony dziekana Władysława Trojanowskiego i kanclerza Wojciecha Lipki. Dziekan Trojanowski inicjował takie działania na terenie szkoły, w której byłem katechetą i wobec wiernych parafii, w której on sam pełni posługę duszpasterską. Jednocześnie obaj ci księża zaczęli wypowiadać się w sposób dyskredytujący mojego ojca i moich jasienickich parafian.

W lipcu 2010 roku skierowałem kolejny list do Abp Hosera, w którym prosiłem o położenie kresu działaniom przeciwko mnie ze strony wymienionych księży. W liście powróciłem do wydarzenia ze stycznia 2010 roku. Skutkiem tego listu była intensyfikacja szykan. Moje kolejne listy do Abp Hosera z sierpnia 2010 roku, września 2011 roku i października 2011 roku nie przyniosły żadnych pozytywnych rezultatów.

W styczniu 2012 roku zostałem wezwany na sesję kurialną i w obecności drugiego biskupa i czterech innych księży ponowiono wobec mnie różnorakie oskarżenia. Podczas tamtej sesji wobec zebranych przypomniałem mojemu biskupowi o zdarzeniu ze stycznia 2010 roku. Abp. Hoser nazwał to szantażem z mojej strony. Zachowanie Abp. Hosera i niektórych księży podczas tamtej sesji kurialnej odebrałem jako kolejne szykany i wywieranie presji na mnie. Pod koniec sesji wręczono mi przygotowany wcześniej dokument o udzieleniu upomnienia kanonicznego.

Napisałem kolejny list do Abp. Hosera, przypominając, że doznałem od niego krzywdy, której on nie tylko nie naprawił, ale którą próbuje ukryć, przedstawiając w swoich wypowiedziach, decyzjach i działaniach księdza Lemańskiego, którego skrzywdził, jako przestępcę i osobę niszczącą Kościół.

1 marca 2012 roku skierowałem list do Nuncjusza Apostolskiego w Polsce wraz z załączeniem kopii listów do Abp. Hosera. Skorzystałem ze ścieżki, którą znacznie później wskazał księżom podczas wielkoczwartkowej homilii Abp. Sławoj Leszek Głódź. Rezultat był żaden. Otrzymałem krótką odpowiedź, w której Arcybiskup Nuncjusz uchylił się od jakiegokolwiek uczestnictwa w rozstrzygnięciu tego konfliktu.

Podjąłem starania o spotkanie z Metropolitą Warszawskim, celem zapoznania go z moją sytuacją i rozwiązania tej trudnej kwestii bez jej upubliczniania. Kardynał Kazimierz Nycz nie zdecydował się jednak przyjąć mnie i wysłuchać. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że kardynał Nycz został przez redaktora Nosowskiego poinformowany o skandalicznych źródłach tej sprawy. Niestety nadal nie otrzymałem żadnych sygnałów o możliwości spotkania, wysłuchania i ewentualnej pomocy ze strony mojego Metropolity.

Mój kolejny list do Abp. Nuncjusza wysłałem 17 września 2012 roku. Informowałem, że ze swej strony czynię wszelkie starania, by sprawę rozstrzygnąć zgodnie ze wskazaniami Ewangelii i przepisami prawa kościelnego. Wobec bezskuteczności tych starań, upublicznienie może okazać się dla mnie jednym sposobem obrony przed działaniami podjętymi w kurii warszawsko-praskiej przeciwko mnie. Prosiłem o radę i pomoc. Otrzymałem suchą, urzędniczą odpowiedź i znów pozostałem ze sprawą sam.

W tym czasie Abp Hoser podjął kolejne działania wobec mojej osoby. Artykuły autorstwa redaktora Henryka Zielińskiego wyraźnie inspirowane przez kurię, stały się elementami kampanii medialnej zainicjowanej przez „Idziemy” i podjętej przez środowiska związane z księdzem redaktorem Henrykiem Zielińskim. Kolejne oskarżenia, pomówienia i insynuacje na mój temat były od tej pory wypowiadane już nie tylko w kurii, seminarium duchownym, w kościele dziekana Trojanowskiego, ale także w prasie i na witrynach internetowych.

Otrzymałem od Abp. Hosera kolejno: następne upomnienie kanoniczne, zakaz wypowiadania się w mediach, wreszcie dokument o rozpoczęciu procedury usunięcia z urzędu proboszcza.

W liście z dnia 25 października 2012 roku Abp. Hoser wezwał mnie do zaprzestania korespondencji z nim. Na osobiste spotkanie z Abp. Hoserem bezskutecznie oczekuję od sierpnia 2012 roku, kiedy to zgłosiłem kanclerzowi Wojciechowi Lipce prośbę o rozmowę z moim biskupem. Przypomniałem o tej prośbie podczas udzielania mi kolejnych kar przez Abp. Hosera, ale jak dotąd bezskutecznie.

W ostatnim czasie przedstawiono mi propozycję mediacji między mną a Abp. Hoserem. Przystałem na nią, choć uważam, że pomiędzy skrzywdzonym i krzywdzącym trudno o działania mediacyjne. Niestety Abp. Hoser odrzucił wszystkich zaproponowanych mediatorów, a wreszcie wycofał się z samej procedury, którą wcześniej jakoby zaakceptował.

Zdarzenie ze stycznia 2010 roku w kurii diecezji warszawsko-praskiej miało według mnie wyraźny związek z moim zaangażowaniem w dialog chrześcijańsko-żydowski, o czym świadczyła treść rozmowy z Abp. Hoserem, a następnie działania, wypowiedzi i pisma autorstwa księdza kanclerza Wojciecha Lipki, oraz działania i wypowiedzi dziekana Władysława Trojanowskiego.

>>> Ksiądz Wojciech Lemański odwoła się do Watykanu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają