Bulwersującą sprawę duchownego pedofila opisywaliśmy w sobotę. Ks. Adam W. molestował dziewczynkę od września 2013 roku. Sprawował wtedy posługę kapłańską w parafii Świętej Trójcy w Jędrzejowie (woj. świętokrzyskie). Wymuszał na 14-latce seks przez rok, wykorzystując swoją przewagę fizyczną. Na dodatek po kilkumiesięcznej przerwie w kwietniu tego roku miał ją uwięzić i zgwałcić po raz kolejny. Dziewczynka zdobyła się na odwagę, opowiedziała o tym rodzicom i sprawą zajęła się policja. Informacja o pedofilu w sutannie dotarła do zwierzchników ks. Adama W. Kuria wszczęła wtedy procedurę przewidzianą w prawie kanonicznym i wskazała mu miejsce, gdzie miał przebywać do czasu wyjaśnienia sprawy. Jednak ks. Adam W. nie zamierzał bezczynnie czekać na ludzką i boską sprawiedliwość.
Zwiał i i krążył po różnych miastach, zmieniając co chwilę miejsce pobytu. Dopiero zatrzymanie przez policję i areszt powstrzymały jego uniki. - Sąd zastosował areszt, gdyż istniała realna obawa, że będzie on nakłaniał świadków lub samą pokrzywdzoną do zmiany zeznań. Podzielił również argumenty prokuratury o obawę, że podejrzany ucieknie - tłumaczy sędzia Chałoński.
Teraz duchowny poczeka do procesu za kratami, a grozi mu do 12 lat więzienia za każdy z trzech zarzutów, jakie usłyszał.