Ksiądz Zdzisław S. (67 l.) od poniedziałku leży w grudziądzkim szpitalu. Ma obrażenia głowy, jest potłuczony, ale przytomny. Pięć dni temu przyszedł do niego Sylwek Sz. (17 l.). Chłopak dorabiał sobie drobnymi pracami u emerytowanego księdza. Sprzątał, zmywał i na żądanie masował księdza. Wieczorem wybuchła między nimi awantura. - To był napad rabunkowy. Sylwester pobił mnie, bo chciał mnie okraść - opowiada zbolały kapłan. Miejscowi mu wierzą, bo jest księdzem z tytułami.
To wieloletni proboszcz w Świerkach na Pomorzu i wicedziekan dekanatu Nowy Staw.
"Super Express" dotarł jednak do Sylwestra Sz. Chłopak ma ranę ciętą dłoni. Mówi, że złapał za ostrze noża, który trzymał ksiądz, chcąc zmusić go do seksu. Opowiedział nam o ciemnej stronie jego pracy u duchownego. - U księdza dorabiałem na czarno, bo nie miałem pracy. Za różne rzeczy dostawałem 10 złotych. Wiedziałem, że to zboczeniec. Ksiądz opowiadał różne rzeczy. O ru... w du..., o obci...niu. Śmiałem się z tego do czasu, aż posunął się dalej - opowiada Sylwester Sz. Ma łzy w oczach. Za kilka miesięcy skończy 18 lat, ale jest drobny. Wygląda na 13-latka.
- Ksiądz trzymał w ręku nóż. Chciał nim rozpiąć mi koszulę. Złapałem za nóż, a on spadł ze schodów - przedstawia swoją wersję. Wspomina też o tatuażach "zdobiących" ciało duchownego: wulgarnych napisach na lędźwiach i nad penisem, a także o obrazkach przedstawiających narządy płciowe. Do tego ta esesmańska czaszka...
Gdy spytaliśmy księdza o tatuaże, Zdzisław S. był zszokowany, ale zgodził się pokazać swoje wulgarne "dziary". - To błędy młodości. W kurii nikt o tym nie wie - skwitował zawstydzony ksiądz. Skąd chłopak wiedział o tych tatuażach? - Bo mnie masował - dodaje szybko kapłan.
Co naprawdę stało się w domu księdza Zdzisława S.? Sprawę prowadzi Prokuratura Okręgowa w Toruniu, ale nie postawiła jeszcze nikomu zarzutów. - W tej sprawie prowadzone jest postępowanie wyjaśniające. To wszystko, co możemy powiedzieć - mówi prokurator Artur Krauze.