Głosił wzniosłe kazania i udzielał sakramentów, wznosząc wzrok do nieba. Ale tak naprawdę Seweryn K. (32 l.) z Żywca, służący w parafii w Gailtal, najbardziej lubił zbierać na tacę. Wystarczało nie tylko na pielgrzymki do kurortów. Kupił też nowe BMW 520d. Gdy grunt zaczął palić się kapłanowi pod nogami, sprzedał auto, zgarnął kasę i czmychnął do Polski. Co na to jego szefowie?
Mówią, że co prawda kilkadziesiąt tysięcy euro wyparowało, ale wierzą w zapewnienia Polaka, że pilnie potrzebował auta, a do Polski wyjechał podreperować zdrowie i odda wszystko co do grosza. Na razie jednak wcale się do tego nie kwapi...