Przypomnijmy, że 31 marca br. grupa księży i dzieci pod wodzą koszalińskiej fundacji "SMS z Nieba" w niedzielę pod gdańskim kościołem spaliła na stosie książki fantasy (w tym m.in. z serii przygód z Harrym Potterem), parasolki z "Hello Kitty", a nawet figurki słoni i afrykańskie maski. Wszystko to jest ich zdaniem dziełem szatana.
Cała sprawa nie rozpowszechniłaby w świecie, gdyby nie pochwaliła się w nim w sieci... sama fundacja "SMS z Nieba". "Jesteśmy posłuszni Słowu: 'Posągi ich bogów spalisz, nie będziesz pożądał srebra ani złota, jakie jest na nich, i nie weźmiesz go dla siebie, aby cię to nie uwikłało, gdyż Pan, Bóg twój, się tym brzydzi'. 'Duża liczba uprawiających magię przynosiła swe księgi i palił je wobec wszystkich'" - tak koszalińska fundacja napisała na Facebooku, pokazując zdjęcia z niedzielnej akcji palenia parasolek, książek dla dzieci i figurek słoni w Gdańsku. O co chodzi? Duchowni dopatrzyli się w tych przedmiotach właściwości szatańskich. Ten niecodzienny obrazek pokazały nie tylko polskie media, ale liczne zagraniczne redakcje. Po trzech dniach do skandalu odniósł się sam zainteresowany ks. Rafał Jarosiewicz.
Suchej nitki na zachowaniu duchownych nie pozostawili internauci. Równie krytycznie ocenili też przeprosiny zamieszczone we wtorek na Facebooku.
- Niefortunne to jest wdepnięcie w psie gówno na ulicy. Wasze działanie jest szkodliwe, złe, odrażające, odwołujące się do najgorszych skojarzeń z faszyzmem - pisze internauta Witold pod wpisem ks. Jarosiewicza.