W poniedziałek od rana pod parafią Narodzenia Pańskiego w Jasienicy zbierały się tłumy wiernych. Ludzie bronili proboszcza, którego abp Hoser pozbawił urzędu. Oficjalnie grzechem Lemańskiego był "brak szacunku i posłuszeństwa biskupowi diecezjalnemu oraz nauczaniu biskupów w Polsce w kwestiach bioetycznych". Chodziło głównie o in vitro, ale i kwestię stosunków polsko-żydowskich.
Arcybiskup wczoraj rano wysłał na miejsce niepokornego księdza administratora. Ale wierni murem stali za popularnym proboszczem.
>>> Ksiądz Lemański ujawnia kulisy rozmowy z abp Hoserem: pytał mnie, czy jestem obrzezany
- Będziemy bronić naszego księdza, nie pozwolimy mu odejść! - mówił Stanisław Śliwa (71 l.), który od godz. 7 dyżurował pod świątynią.
Po ostrej wymianie zdań wysłannicy kurii wycofali się z Jasienicy. Parafianie byli pewni, że sprawa jest do uratowania. Dlatego wiadomość od ks. Lemańskiego, która po godz. 15 ukazała się w Internecie, zaskoczyła wszystkich.
"Zdecydowałem podporządkować się decyzji Księdza Biskupa Ordynariusza w mojej sprawie. W najbliższym czasie przekażę kierowanie parafią wyznaczonemu administratorowi" - oświadczył ks. Lemański.