Kościół od zawsze broni życia dzieci nienarodzonych. Duchowni bezwzględnie piętnują tych, którzy dopuścili się aborcji. Często o takich ludziach mówią z ambony: mordercy, bandyci z krwią na rękach. Tym bardziej bulwersuje więc fakt, że ksiądz, który miał stać na straży życia, zmusił swoją kochankę do aborcji.
Daniel H. był wikarym w Miliczu (woj. dolnośląskie). Dwa lata temu odszedł z tej parafii w niejasnych wtedy okolicznościach. - Żył w obłudzie. Kobiet miał na pęczki. Z księdzem wspólnego miał tylko tyle, że zakładał sutannę - mówi wciąż poruszony ks. Jan Przytocki, proboszcz z parafii św. Michała Archanioła w Miliczu, były przełożony jurnego kapłana.
Wtedy słabość do płci pięknej ks. Daniela H. skończyła się tym, że został odwołany z parafii i rozpoczął pokutę. Trwała ponad rok. - Po jej zakończeniu mówił, że zrozumiał swój błąd, że chce wrócić do pracy - słyszymy od ks. Rafała Kowalskiego, rzecznika wrocławskiej kurii.
Kuria przystała na jego prośbę. Ks. Daniel H. trafił do parafii św. Franciszka z Asyżu we Wrocławiu, gdzie został wikarym. Niedługo jednak dane mu obyło obcować z wiernymi ze stolicy Dolnego Śląska. Znowu bowiem wybuchł skandal. Ks. Adrian Kosendiak, kolega Daniela H. z Milicza, w rozmowie z kontrowersyjnym biznesmenem Zbigniewem Stonogą wyznał bowiem, że kapłan zmusił swoją kochankę do usunięcia dziecka. Kobietę miał poznać podczas swojej posługi w tym dolnośląskim miasteczku. Gdy ta zaszła z nim w ciążę, ks. Daniel H. nie chciał dopuścić, aby dziecko się narodziło. Wymusił jego usunięcie.
- Sprawę bada komisja powołana przez arcybiskupa - mówi ks. Kowalski. - Przesłuchiwała już ks. H. Przyznał się do nakłaniania do aborcji. Został natychmiast zawieszony - dodaje rzecznik kurii.
O przyszłości duchownego zadecyduje Watykan, ale najpewniej zostanie on wyrzucony ze stanu kapłańskiego. Ks. Danielem H. zainteresowała się też prokuratura. Nakłanianie do aborcji to przestępstwo. Dlatego duchowny może trafić do więzienia nawet na trzy lata.