Bezdomne boćki, które w zeszłym roku na dachu kościoła założyły sobie gniazdo, latają teraz smętnie nad okolicą. Dach kościoła to jedyne miejsce, na którym chciały się osiedlić. - Samica siedziała na gnieździe, a samiec na kominie - opowiadają mieszkańcy wsi.
Przeczytaj koniecznie: Gąbin. Ksiądz Mieczysław R. nie dał Pierwszej Komunii chorej na zespół Downa i nazwał ją tresowanym zwierzęciem
Miały tu swój dom
W ubiegłym roku bociany odchowały tu pisklaka. W tym też pewnie doczekałyby się potomstwa, gdyby mogły w spokoju zająć się sobą. Nic z tego, ich gniazdo wyraźnie nie pasowało do remontowanego dachu. Na rozkaz ks. Wiesława robotnicy zrzucili bociani dom.
Nie miał litości dla boćków
Zdzisław Małysz (44 l.), szef Lubelskiej Straży Ochrony Zwierząt, podkreśla, że takie działania są niezgodne z prawem. - W okresie lęgowym, od marca do października, nie można ruszać gniazd ptaków - wyjaśnia Małysz. - Remont dachu to nie malowanie drzwi balkonowych, można było wcześniej zaplanować i przenieść gniazdo w inne miejsce. W tej chwili nie wiadomo, czy samica zdążyła już znieść jaja, lub czy były pisklaki. Ksiądz Wiesław raczej nie przejął się zamieszaniem.
- Bardzo niegrzecznie i obcesowo poinformował mnie, że o żadnym zrzucaniu gniazd nic nie wie - opowiada ekspert, któremu udało się skontaktować z duchownym. Ksiądz z dziennikarzami "SE" rozmawiać nie chciał. Teraz sprawą zajmie się prokuratura.