A przed rokiem zniknął. Porzucona kobieta nie może się z tym pogodzić. - Zrobię wszystko, aby go odzyskać. Nawet schudnę. Chcę, żeby znów mnie kochał - mówi Ewa P.
Pani Ewa uczy języka polskiego w jednym z liceów w Toruniu. Ale nie z tego jest znana. W grodzie nad Wisłą ciągle głośno jest o jej burzliwym romansie z jednym z miejscowych proboszczów. Zaczął się 16 lat temu. Ewa P. była atrakcyjną kobietą, a ksiądz Tadeusz nie mógł oderwać od niej oczu. I nie tylko.
Przeczytaj koniecznie: Zagościniec: Ksiądz wymusza od nas haracz
Gdy po czterech latach kochanka powiła córeczkę, uznał dziecko w urzędzie stanu cywilnego. Wydawało się, że para będzie wiodła szczęśliwe życie, ale kobieta zaczęła tyć. Wiele straciła ze swego uroku. Dla sługi bożego było to za wiele. Przed rokiem rzucił kochankę. Zniknął. Ewa P. szalała z rozpaczy.
- To kuria porwała mi Tadka. Skieruję sprawę do prokuratury - zapewniała. Kuria w Toruniu na te zarzuty odpowiedziała własnym zawiadomieniem o przestępstwie. Prokurator właśnie zakończył śledztwo w tej sprawie. - Tadeuszowi P. i Ewie P zarzucono, iż wspólnie i w porozumieniu podrobili dokumenty (m.in. toruńskiej kurii), aby uzyskać kredyt gotówkowy w kwocie 93 825 zł - mówi Artur Krause (39 l.) - rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Pani Ewy jednak oskarżenie i sąd nie przeraża. Co więcej, jest szczęśliwa. Przecież podczas procesu spotka się z kochankiem. - Wreszcie zobaczę Tadka, bo on będzie musiał przyjść do sądu. A ja do procesu schudnę i będę jak żyleta - mówi tęsknie Ewa P.
Patrz też: Ksiądz do uczennicy z Chojnic: Wolniej to będziesz krzyczała do męża podczas nocy poślubnej