Księdza Tadeusza zabił ulubiony ministrant

2009-03-05 3:00

Szok na Podlasiu! Tamtejsza policja złapała mordercę ks. Tadeusza Krakówko (54 l.), proboszcza parafii Miłkowice-Maćki. Okazało się, że ksiądz dobrodziej został brutalnie zasztyletowany przez swojego ulubionego ministranta - Artura K. (23 l.)!

- Jakim on musiał być człowiekiem? - kręcą głowami z niedowierzaniem mieszkańcy podlaskiej wsi. No bo jak to możliwe, żeby z pozoru dobry, uczynny i pobożny młody człowiek rzucił się z nożem na osobę duchowną? I po co? Żeby zrabować proboszczowi pieniądze, a następnie przepić je razem ze swoim kompanem!

Zwyrodnialec został już przesłuchany przez policję i prokuraturę. Przyznał się do popełnienia tej ohydnej zbrodni. Zdumionym śledczym opowiedział, jak w minioną niedzielę wieczorem wybrał się na plebanię do księdza, aby pożyczyć od niego pieniądze. Ksiądz znał i ufał 23-latkowi, więc bez oporów zaprosił go do środka. Pożyczki jednak odmówił.

Zezłoszczony odmową księdza bandzior wyjął nagle nóż. Na niczego się niespodziewającego księdza spadło 9 straszliwych ciosów. Bandyta był przerażająco precyzyjny - mierzył prosto w serce. Ks. Krakówko padł martwy w kałuży krwi. Artur K. ukradł pieniądze księdza i jak gdyby nigdy nic zaprosił swojego kolegę na wódkę.

Kiedy po okolicy rozeszła się straszliwa wieść o śmierci ks. Tadeusza, ludzie zamarli z przerażenia. Na wolności grasował morderca, który nie wahał się podnieść uzbrojonej ręki nawet na duchownego. Na szczęście podlascy policjanci bardzo szybko dorwali niebezpiecznego nożownika. Teraz stanie przed sądem, który wymierzy mu sprawiedliwość. 23-latkowi grozi dożywocie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki