Jak donosi portal tvp.info, fragmenty przesłuchań Ryszarda Sobiesiaka, które biznesmen złożył miesiąc temu w warszawskiej prokuraturze widzieli jedynie Wasserman, Arłukowich i asystenci obydwu posłów.
Przeczytaj koniecznie: Schetyna przed komisją: Sobiesiaka znam, ale nie lobbowałem (ZDJĘCIA)
Jeśli założyć, że przeciek do mediów nie nastąpił z samej prokuratury (a tego niestety nie można wykluczyć), to tylko te sześć osób mogło dostarczyć gazecie rewelacji na pierwszą stronę.
Dziś Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga zwróci się w do prokuratury apelacyjnej by ta wyznaczyła jednostkę, która wyjaśni w śledztwie okoliczności przecieku do "Rzeczpospolitej". Czy prokuratorzy będą chcieli spotkać się z członkami komisji? Tego jeszcze nie wiadomo. Jeśli jednak śledczy zdecydują się przesłuchać Arłukowicza i Wassermana może to oznaczać koniec ich kariery w roli śledczych.