Nagrodę powinien dostać Różewicz
Myślę, że byłoby sprawiedliwie, gdyby Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury dostał Tadeusz Różewicz. Dlaczego? Bo to wielki poeta. Już mieliśmy w historii dwóch wielkich poetów i oni Nobla dostali. Różewicz jest jednym z największych, ale niestety ma małe szanse, bo trzeciego Nobla dla poety Polaka raczej nie będzie, gdyż zapewne już wyczerpaliśmy swój limit. Teraz nadeszła kolej na nagrodzenie mistrzów liryki innych narodowości. I niekonieczne muszą być tak wybitni, jak Różewicz. Nigdy Nobla nie dostał np. Lew Tołstoj. Zdarzają się takie dziwne historie. Tołstoj rywalizował z Sienkiewiczem i wygrał Sienkiewicz.
Także na polskiego Nobla nie liczę. A jeśli chodzi o resztę świata, nie mam żadnych życzeń czy marzeń. Myślę, że duże szanse ma Philip Roth, autor słynnego "Kompleksu Portnoya". Od kilku lat jest zaliczany do ścisłego grona faworytów. Ale Roth jest Amerykaninem, a Ameryka jest w tej chwili mało popularna na Starym Kontynencie. Może więc, zupełnie nieoczekiwanie, nagrodę dostanie np. jakiś gruziński poeta, żeby wynagrodzić Gruzinom straty poniesione w ostatniej wojnie z Rosją. Trzeba pamiętać, że Nobel to sprawa literacko-polityczna - nie zawsze jest to nagroda czysto literacka - to wypadkowa kilku spraw. Często, jako formę rekompensaty, otrzymują ją pisarze z krajów prześladowanych lub jest ona wyróżnieniem dla krajów aktualnie modnych, po prostu będących na topie. Czasem decyzje są bardzo zaskakujące - np. nagroda dla Włocha Dario Fo. Natomiast Anglik Harold Pinter dostał Nobla absolutnie słusznie.
Janusz Głowacki
Prozaik, dramaturg, felietonista. Ma 70 lat
Nie mam swojego kandydata
Zastanawiając się nad tegoroczną Nagrodą Nobla w dziedzinie literatury, przyznaję, że nie mam swojego kandydata. Nie myślę jednak, żeby dostał go ktoś z Polski, może jednak będzie to autor z Europy Środkowej. Natomiast słyszałem, że mówi się o nagrodzeniu Włocha Claudio Magrisa czy Japończyka Haruki Murakami. Nie potrafię jednak odnieść się do tych kandydatur, gdyż nie znam ich twórczości.
Wspominając historię nagrody z ostatnich lat, pozytywnie oceniam uhonorowanie nią Brytyjki Doris Lessing w 2007 roku. Miałbym natomiast wątpliwości co do południowoafrykańskiego pisarza Johna Maxwella Coetzee, nagrodzonego w 2003 roku. Wprawdzie czytałem tylko jedną jego książkę, "Hańbę", ale nie byłem nią zachwycony - wydała mi się sztuczna. Nie jest to pisarstwo w pełni realistyczne, które uznałbym za bliskie.
Jak wiadomo jury, przyznając Nagrodę Nobla, kieruje się przeróżnymi elementami - bierze pod uwagę nie tylko literacką wartość dzieła, ale też względy polityczne. Bardzo często kieruje się poprawnością polityczną. Wydaje mi się, że tak było np. w wypadku nagrody przyznanej Dario Fo w 1997 roku i Elfriede Jelinek w 2004 roku. Takie podejście nie oddaje prawdy i wartości, które powinny być uwzględniane przy analizowaniu i nagradzaniu literatury.
Pozytywnie odebrałem oczywiście polskie Noble - dla Czesława Miłosza i Wisławy Szymborskiej. Były to dla mnie bardzo poruszające wydarzenia. Warto też pamiętać o wcześniejszych Noblach dla Henryka Sienkiewicza i Władysława Reymonta.
Kazimierz Orłoś
Pisarz, dramaturg, scenarzysta filmowy i telewizyjny, publicysta. Ma 73 lata
Nagrodziłbym Stephena Kinga
Nie mam pojęcia, kto w tym roku otrzyma literackiego Nobla. Jeśli jednak to zależałoby ode mnie, przyznałbym wreszcie tę nagrodę jakiemuś pierwszorzędnemu pisarzowi z kręgu literatury uważanej za drugorzędną, takiej jak: kryminał, horror czy thriller. Uważam bowiem, że wpływu takiej literatury na czytelników nie można porównać z żadnym innym. I przekonanie jury czy czytelników, że satysfakcja finansowa twórców tego gatunku zastąpi im inne wyróżnienia, jest błędne.
Mam swój typ - to Stephen King, ale za jego najwcześniejsze książki. Myślę przede wszystkim o "Carrie", "Lśnieniu" czy "Misery". Uważam, że to są znakomite powieści, które gdyby nie zostały zaliczone do kryminału lub horroru, to świeciłyby pełnym blaskiem w kategorii literatury poważnej. Natomiast, prawdę powiedziawszy, jestem już trochę zmęczony i znudzony literaturą estetyzującą, która akurat jest bardzo często nagradzana.
Bardzo negatywnie odebrałem np. informację o Noblu sprzed ponad 10 lat dla Dario Fo. Uważam, że jest to bardzo zręczny i zabawny komediopisarz - ale nie na nagrodę tej rangi. Cały czas się dziwię - i pewnie będę się tak dziwił aż do śmierci - że wśród poważnych kandydatów do Nobla jest pomijany Umberto Eco. Ale co się tyczy tego pisarza, to nagrodziłbym go tylko i wyłącznie za "Imię róży", bo na pewno nie za pozostałe książki. Rzecz jednak w tym, że nawet, gdyby napisał tylko "Imię róży", to i tak uważałbym go za wybitnego pisarza. Czasem wielkość autora tkwi w jednym dziele.
Eustachy Rylski
Prozaik, dramaturg, scenarzysta. Ma 64 lata