Do makabrycznego wypadku pod Działoszynem doszło we wtorek 25 października. Rozpędzony Seat Cordoba, którym kierował Robert W. w pewnym momencie zjechał na przeciwległy pas i zderzył się z tirem. 4-osobowa rodzina, w tym trójka rodzeństwa, zginęła na miejscu. Policjanci wciąż nie wiedzą jednak, jak dokładnie doszło do wypadku - czy Robert W. celowo wjechał pod ciężarówkę, czy też zasłabł. Sekcja zwłok wykazała, że ojciec oraz jego trójka dzieci zginęła w wyniku wielonarządowych urazów. Kierowca tira miał potem zeznać, że samochód z rodziną ze Zgorzelca pędził z wielką prędkością. Robert W. nie hamował.
Tego samego dnia, w którym doszło do makabrycznego wypadku, policjanci znaleźli w mieszkaniu rodziny przy ulicy Konarskiego zwłoki Agnieszki W., matki trójki dzieci. Kobieta zginęła od ciosów tępym narzędziem, a jej zwłoki były ułożone w łóżku. Mieszkanie było zamknięte.
KTO MÓGŁ ZAMORDOWAĆ MATKĘ RODZEŃSTWA?
Czy to Robert W. mógł być mordercą swej żony? To jeden z wątków, które bada prokuratura. W całej historii dziwne jest to, że dzień przed wypadkiem ojciec dzieci miał zadzwonić do szkoły i poinformować, że najstarszy syn nie pojedzie na wycieczkę szkolną, która miała się odbyć we wtorek.
Czy Agnieszkę W. mogła zamordować inna osoba? Ze śledztwa wynika, że kobieta została zamordowana od czterech ciosów tępym narzędziem. Morderca ułożył potem ciało kobiety w łóżku, zaś mieszkanie było zamknięte na klucz. To oznacza, że osoba, która zabiła Agnieszkę W. włamała się do domu rodziny bądź posiadała własny klucz.
Zobacz: Tragedia rodziny ze Zgorzelca. To było ROZSZERZONE samobójstwo?!