- Śledztwo z zawiadomienia Komisji Nadzoru Finansowego oraz Banku Gospodarki Żywnościowej w Warszawie prowadzi warszawska Prokuratura Okręgowa. Zawiadomienie zostało złożone w ubiegłym tygodniu. Chodzi o wypłatę z konta Radia Maryja środków w wysokości 500 tys. zł.
Postępowanie prowadzone jest w kierunku oszustwa i przeprowadzania nielegalnych operacji bankowych. Czynności w tej sprawie zostały powierzone Komendzie Stołecznej Policji, wydziałowi przestępczości gospodarczej - zdradza "Super Expressowi" rzecznik prokuratury Dariusz Ślepokura.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Toruń: Rydzyk buduje sobie hotel, spa i przystań jachtową
Jak relacjonuje RMF FM, do banku BGŻ w Warszawie, gdzie Radio Maryja ma swoje konto, zadzwonił mężczyzna, który przedstawił się jako pełnomocnik ojca Tadeusza Rydzyka. Podał wszystkie informacje potrzebne do wykonania zlecenia. Znał m.in. hasła dostępu, wiedział również, że na koncie jest ponad pół miliona złotych.
PRZECZYTAJ TEŻ: O. Rydzyk dostaje kasę za każdego wiernego
Mężczyzna złożył dyspozycję kupna akcji jednej ze spółek giełdowych. Kiedy bank wykonał polecenie - tego samego dnia - ta sama osoba złożyła dyspozycję sprzedaży akcji. W ten sposób doszło do wyprania ukradzionych z konta pieniędzy. Konto, na które trafiły, zostało już zablokowane. Kto mógł okraść ojca Rydzyka? Według śledczych tropy mogą wieść do najbliższych współpracowników szefa Radia Maryja. - Ktoś znał poufne informacje dotyczące konta. Ten krąg osób będzie sprawdzany w pierwszej kolejności - mówi nam jeden ze śledczych znających sprawę.
Sprawy kradzieży nie komentowała wczoraj toruńska rozgłośnia ani osobiście ojciec Tadeusz Rydzyk. W niedawnym wywiadzie dla tygodnika "Sieci", pytany o majątek, przekonywał, że nic nie posiada. - Ja, rzekomo wbrew papieżowi Franciszkowi, bogaty jestem. A to nieprawda, wszystko to zbudowali ludzie, za swoje pieniądze. To nie jest nasze, ja nic nie mam, to należy do zakonu i służy ludziom - mówił Rydzyk.