Straty po Marszu Niepodległości są ogromne. Wyrwana kostka brukowa, słupki, znaki drogowe, powybijane szyby w autach, spalona budka policjanta, tęcza przy placu Zbawiciela - chuligani nie zamierzali zachowywać się spokojnie.
Wiemy, że państwo będzie drogo kosztować odnowienie spalonej tęczy na placu Zbawiciela w Warszawie. W ostatnich dniach Zarząd Oczyszczania Miasta odtworzył ją kosztem 64 tysięcy złotych, a w poniedziałek instalacja została na nowo zniszczona i to doszczętnie.
Zobacz: Niepodległość rozpędzona
Chuligani spalili również budkę policyjną na tyłach ambasady Federacji Rosyjskiej przy Spacerowej.
Państwo będzie domagało się zwrotu kosztów od organizatora
– To jest bardzo trudno wyegzekwować. Przepisy nie są doskonałe. Prawdopodobnie organizator będzie umywał ręce i tłumaczył, że zniszczeń nie dokonali uczestnicy marszu, tylko jacyś przypadkowi ludzie. Mimo to będziemy domagać się finansowej odpowiedzialności – zapewnia Bartosz Milarczyk w rozmowie z "TVN 24".
- Strat materialnych w obrębie marszu, poza budką wartownika, nie było – skomentował z kolei Krzysztof Bosak, współorganizator Marszu Niepodległości.