Gdyby przypadkiem nie znaleziono tego upiornego fragmentu ludzkiej skóry, do dziś nie udałoby się pewnie ustalić, co stało się z zaginioną krakowską studentką. Co gorsza, nie wiedzielibyśmy, że na wolności wciąż jest niebezpieczny potwór, którego od lat starają się złapać krakowscy policjanci z Archiwum X.
6 stycznia 1999 roku w Krakowie na śrubę pchacza barek na Wiśle nawinęła się ludzka skóra. To nie były szczątki jakiegoś topielca, a skóra fachowo zdjęta z człowieka. Powstał z niej swego rodzaju płaszcz, który psychopata mógł na siebie włożyć. Wkrótce okazało się, że skórę potrzebną do swego makabrycznego dzieła psychol zdjął z poszukiwanej od dwóch tygodni studentki religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, Katarzyny Z. (23 l.). Mimo poszukiwań do dzisiaj nie udało się odnaleźć mordercy.
- Sprawa morderstwa Katarzyny Z. jest dla nas wyzwaniem. Nie odpuścimy, dopóki istnieją szanse na jej rozwikłanie - zapowiadają w krakowskim Archiwum X.
- Mimo upływu lat liczymy, że ktoś może jeszcze przypomnieć sobie jakiś istotny szczegół, cokolwiek, co może naprowadzić na trop sprawców tej makabry i innych, nad którymi pracują nasi policjanci z Archiwum X - mówi mł. inspektor Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji.