Beata Z. mogła nie działać sama - taka opcja wydaje się bardzo prawdopodobna w oczach biegłych badających sprawę. Ciężko im także uwierzyć, że matka morderczyni tak dobrze ukrywała ciąże, że nie wiedzieli o nich członkowie najbliższej rodziny. Jej konkubent Antoni G. z którym współżyła od 2001 roku nie zauważył jej stanu? A dzieci, które przeżyły nie zauważyły wielkiego brzucha matki?
Rodzina Beaty Z. zgodnie twierdzi, że nic nie widziała. Matka mówiła im, że przytyła, a na czas porodu miała znikać (mówiąc, że jest u matki) i wracać szczuplejsza. Jak to tłumaczyła? Dużą ilością pracy.
Pracownicy opieki społecznej także podejrzewają, że ktoś musiał Beacie Z. pomagać. W końcu kobieta po porodzie jest wyczerpana, a Beata Z. miała zakopywać dzieci...
Pracownicy opieki społecznej domyślili się, że Beata Z. ukrywa ciążę i choć próbowali jej pomóc, kobieta zaprzeczała swojemu stanowi. Po porodzie, który odnotowali pracownicy placówki (oni nie dali się nabrać na gwałtowny spadek wagi) obdzwoniono szpitale i gdy nie znaleziono śladu po dziecku zawiadomiono policję.
W ciągu 14 lat Beata Z. rodziła osiem razy. Tylko dwoje dzieci żyje.