"Super Express" podpatrzył, jak podczas sejmowej debaty o kryzysie marszałek Jarosław Kalinowski zerka co i rusz na monitor komputera. Studiował ważne dokumenty? Szukał może recept na kryzys? Nic z tych rzeczy! Marszałek podglądał na monitorze komputera transmisję meczu w Pucharze UEFA. Lech Poznań grał z Udinese. Nazajutrz Kalinowski próbował z tego żartować. W Salonie Politycznym Trójki zrzucił winę na kolegę: "Przede mną tam Putra siedział, to on to włączył". Zapytaliśmy więc marszałka Krzysztofa Putrę. - Mogę przysiąc, że to nie ja. Naprawdę to nie ja. W ogóle tłumaczenie marszałka Kalinowskiego nie nadaje się do komentowania - wypierał się wyraźnie oburzony. Dodał też, że owszem, kocha sport, jest namiętnym kibicem. - Ale nigdy nie oglądam meczów w pracy - podkreślił Putra.
Kto ma rację? My tego nie rozstrzygniemy. Na oglądaniu meczu przyłapaliśmy marszałka Kalinowskiego i to on powinien teraz przeprosić za swoje zachowanie. Oczywiście jeśli ma odwagę.