Kubuś Stachura z Bobrka: Wygrałem z rakiem!

2012-04-03 4:01

To prawdziwa potęga życia. Niespełna pięcioletni Kubuś Stachura z Bobrka koło Oświęcimia (Małopolska) w kilka miesięcy pokonał ostrą białaczkę limfoblastyczną. Kiedy przechodził chemioterapię, cierpiał z bólu, walczył z chorobą jak dorosły. Uśmiechał się nawet przez łzy.

- Popatrz, jak jeżdżę! - krzyczy rozradowany chłopiec, szalejąc po pokoju na plastikowym motorku. Kubuś to istne żywe srebro, wszędzie go pełno. Trudno go upilnować. Jeszcze trudniej uwierzyć, że ten maluch niedawno był na skraju śmierci.

Wiadomość o jego strasznej chorobie spadła na rodziców Aleksandrę (27 l.) i Rafała (28 l.) jak grom z jasnego nieba. Gdy synek stał się apatyczny, nie chciał jeść, gorączkował, poszli z nim do lekarza. Nie spodziewali się jednak aż tak strasznej diagnozy - ostra białaczka. W jednej chwili ich świat legł w gruzach. Gdy Kuba trafił do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, z trudem powstrzymywali łzy, widząc, jak ich synek cierpi po chemioterapii. Na uśmierzenie bólu dostawał nawet morfinę. - Chwilami odnosiłam wrażenie, że on był mocniejszy niż my - mówi pani Ola.

Chłopiec nie poddawał się chorobie. Wierzył, że wujek Krzysiek (+21 l.), który kilka miesięcy wcześniej zginął pod kołami samochodu, jest aniołem i czuwa nad nim. I że nie pozwoli mu umrzeć. Teraz Kubuś nie ma już wątpliwości czyja to zasługa, że zdrowieje. Czasami jeszcze musi jeździć do szpitala, ale najgorsze za nim.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki