To się zaczęło, gdy Kubuś był jeszcze oseskiem. - Zezował jednym oczkiem. Pediatra powiedział, że do 12. miesiąca życia to normalne. Uspokoiłam się - opowiada Martyna Zarębska (33 l.).
Niestety, zez nie minął, więc znów odwiedzili pediatrę. Skończyło się skierowaniem do okulisty. Poszli po okulary korekcyjne, a wyszli ze śmiertelną diagnozą. Nowotwór! Siatkówczak! Lekarze ustalili, że trzeba chłopcu podawać chemię i najlepiej usunąć oko. - Zadaliśmy sobie pytanie, dlaczego mamy skazywać dziecko na kalectwo... Usuniemy jedno oko, a jeśli pojawią się przerzuty i trzeba będzie usunąć drugie? - mówią Zarębscy. Postanowili walczyć. Dowiedzieli się, że w USA jest klinika, która ma 98 proc. skuteczności w leczeniu siatkówczaka. - Ale powaliła nas kwota potrzebna na operację i rehabilitację. Prawie 1,5 miliona złotych! - mama Kuby załamuje ręce.
Dzięki fundacji "Kawałek Nieba" Zarębscy uzbierali już 525 tys. zł. Potrzebują jeszcze 900 tysięcy. - Po operacji oko Kubusia będzie funkcjonować normalnie, jak u zdrowego dziecka. Ale trzeba ją wykonać szybko. Dlatego walczymy o każdy dzień. Nawet drobne kwoty mogą uratować naszego synka - mówią rodzice.
Pomóżmy Kubusiowi
Pieniądze można wpłacać na konto Fundacji Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym "Kawałek Nieba": 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374, tytułem: "635 pomoc dla Kubusia Zarębskiego".
Zobacz: Byk STARANOWAŁ 33-latka w Świętajnie! Jego stan jest ciężki