- Nie przelewa się nam, liczymy na te pieniądze - powiedziała nam kobieta. Załatwienie wszystkich formalności może jednak trochę potrwać...
Ks. prof. Waldemar Irek zmarł ponad rok temu. Jak już pisaliśmy, jego kochanka, pani Wiesława twierdzi, że duchowny planował zabezpieczyć przyszłość syna. Mówił jej o tym wielokrotnie. Kochał bowiem bardzo Kubusia i jego mamę, z którą żył jak mąż z żoną przez 8 lat. Niestety, nie zdążył nic zapisać synkowi. Nie sporządził testamentu. Zmarł niespodziewanie na atak serca. Teraz kobieta walczy o spadek po księdzu z jego rodziną.
Pierwszym krokiem była... ekshumacja duchownego. Tylko tak można było pobrać próbki DNA i ustalić ojcostwo.
- Mój prawnik powiedział, że mogę także złożyć dokumenty do ZUS-u o wypłacenie renty dla Kubusia - mówi kobieta.
Zobacz też: Ksiądz Waldemar Irek miał więcej dzieci?! Kubuś ma starsze rodzeństwo?
Na jaką kwotę mógłby liczyć Kubuś? To dokładnie wyliczy ZUS. Ale wiadomo, że nie będzie to mała suma. Jako rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego ksiądz Irek zarabiał ok. 7 tys. zł miesięcznie.
- Wcześniej był przez 15 lat kapelanem wojskowym, przez co nabył także prawa do emerytury wojskowej - mówi nam osoba z otoczenia zmarłego duchownego.
Pani Wiesława ma także nadzieję, że dostanie oszczędności kapłana. O pieniądzach dla synka duchowny mówił jej wielokrotnie.
- Twierdził, że zbiera pieniądze dla Kubusia. Mówił nawet, że ma już ponad 10 tys. euro i że to wszystko otrzyma nasz wspólny syn - mówi kobieta.
W staraniach pani Wiesławy o spadek i rentę po księdzu pomaga jej słynny detektyw Krzysztof Rutkowski (53 l.).