Według ustaleń śledczych Daniel R.przyszedł do baru Prince Kebab z kolegą. Jedli, kiedy wywiązała się sprzeczka z obsługą. 21-latek wziął dwie butelki coli i wyszedł. - Pobiegli za nim dwaj mężczyźni, żeby wyrwać mu napoje - opisuje Wojciech Piktel, prokurator rejonowy w Ełku.
26-letni Tunezyjczyk, kucharz, i Algierczyk, właściciel lokalu, dopadli Daniela R. kilkadziesiąt metrów dalej. Właściciel wyrwał z jego rąk napoje, a kucharz zadał 21-latkowi dwa ciosy nożem, w nerkę i w serce. Zgon nastąpił w ciągu kilku minut.
Śledczy zatrzymali czterech podejrzanych mężczyzn, a następnego dnia doszło do fali protestów mieszkańców. - Ponad 20 osób zostało zatrzymanych i mogą usłyszeć zarzuty za wandalizm i czynną napaść na funkcjonariuszy policji - informuje rzecznik policji w Ełku. W tym samym czasie nieznani sprawcy podpalili mieszkanie, które wynajmował właściciel baru.
Wczoraj biskup Jerzy Mazur odprawił mszę świętą w intencji zamordowanego Daniela. Po nabożeństwie odbył się marsz milczenia.
Jednak w Ełku nastroje są wciąż napięte. Próbowała je rozładować siostra zabitego Daniela. - Proszę, aby ludzie uszanowali śmierć mojego brata. Zamiast protestować, mścić się, niech się pomodlą - apelowała.
ZOBACZ: Zamieszki w Ełku. Próbowano spalić mieszkanie Tunezyjczyka. Mszczą się za Daniela?