Kuchenka chciała mnie zabić!

2009-07-22 9:00

Do niedawna Jerzy Biały (57 l.) z Chełma (lubelskie) prędzej spodziewałby się trzęsienia ziemi niż tego, że coś złego może spotkać go w jego skromnym mieszkanku przy ul. Fabrycznej. Nie przypuszczał, że kuchenka gazowa, na której setki razy gotował obiad i grzał wodę na ulubioną kawę o mały włos nie pozbawi go życia, wybuchając mu prosto w twarz!

Twarz, ręce i kolana pana Jerzego to koszmarny widok. Poparzenia drugiego stopnia, których doznał, każdy ruch mężczyzny naznaczają ogromnym cierpieniem. - Czuję, jakby moja głowa miała za chwilę eksplodować - mówi z trudem pan Jerzy. A wszystko przez zwykłą kuchenkę gazową, która w niedzielne popołudnie zgotowała mu istne piekło!

Strudzony upałem pan Jerzy postanowił pobudzić się za pomocą mocnej kawy. Właśnie w chwili, gdy męż-czyzna stawiał czajnik z wodą na palnik, doszło do potężnej eksplozji. - To był błysk, potężny huk i razem z drzwiami wejściowymi znalazłem się na korytarzu - opowiada pan Jerzy. Wybuch był na tyle mocny, że krata w oknie pana Jerzego wygięła się z taką łatwością, jakby była zrobiona z plasteliny.

Mimo to ofiara kuchenki gazowej nawet na chwilę nie straciła przytomności. Mężczyzna próbował gasić ubranie, które zajęło się od płomienia buchającego z kuchenki. Początkowo nie czuł bólu. Gdy z przerażeniem stwierdził, że jego głowa zamieniła się w gorejącą kulę, rozpaczliwie próbował polać ją wodą. Dopiero potem poczuł nieludzki ból. Na szczęście w porę zjawili się lekarze z pogotowia ratunkowego, którzy natychmiast zabrali pana Jurka do szpitala.

Na razie nikt nie wie, dlaczego doszło do wybuchu. Pierwsze ekspertyzy mówią o tym, że nieszczelny był jeden z palników kuchenki.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki