Huk, płomienie, krzyki przerażenia, wycie syren straży pożarnej. Tak wyglądał wczorajszy wieczór na trzech zielonogórskich osiedlach - Pomorskim, Śląskim i Raculka. Wystarczyło odkręcić kurek z gazem, a buchał silny, niedający się ugasić płomień.
W wyniku nagłych eksplozji rozpętały się trzy pożary. Dwa ugaszono dość szybko. Dramatyczny przebieg miał trzeci pożar, w mieszkaniu na 7. piętrze bloku na osiedlu Pomorskim. Z ogniem strażacy walczyli tam jeszcze po 18, a pośród płomieni uwięziona była kobieta. Na szczęście udało się ją uratować. Takiego szczęścia nie miał 50-letni mężczyzna, ktory zginął w jednej z eksplozji.
Przeczytaj koniecznie: Dolędzin: Podczas obiadu wylecieli w powietrze
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/polska/podczas-obiadu-wylecieli-w-powietrze-aa-MbQ9-c6TX-a5rH.html
W sumie ewaukowano z domów 6,5 tysiąca ludzi. - Zadzwoniła do mnie sąsiadka, że musimy uciekać, bo ulatnia się gaz. A ja mam schorowaną 90-letnią matkę i niepełnosprawną córkę. W piżamach uciekałyśmy po schodach z 10. piętra. Bałam się, że nie zdążymy. To był horror - opowiada nam jedna z ewakuowanych, Józefa Szteliga. Jak inni, trafiła do jednej z lokalnych szkół.
Przyczyna wybuchów nie jest znana. Być może winne było zbyt duże ciśnienie gazu. Jak powiedział minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller (58 l.): "awarii na taką skalę dotąd w Polsce nie było".