- Rząd oskarża prezydenta o działanie na szkodę państwa - udzielił on poparcia Duńczykowi, zamiast przeciągać rozmowy, co zakładała rządowa instrukcja...
- Kwestię istnienia czy nieistnienia tej instrukcji, jak i sprawę poparcia dla Rasmussena trzeba widzieć w szerszym kontekście. Po raz kolejny okazuje się, jak rujnujący dla polskiej polityki jest konflikt pomiędzy prezydentem i premierem. Polska polityka zagraniczna jawi się jako skrajnie nieprofesjonalna. Nasz kraj poniósł porażkę.
- Zajmijmy się substancją. Czy gra na zwłokę mogła pomóc Sikorskiemu?
- Tego już się nie dowiemy. Ale możliwe jest, że upieranie się przy innej kandydaturze niż Rasmussen albo przeciąganie wyboru spowodowałoby przypięcie Polsce kolejnej łatki kłótliwego kraju. Skądinąd o tworzenie takiego obrazu rząd chętnie oskarżał prezydenta. Teraz, gdy prezydent zachował się inaczej, okazuje się, że też jest źle.
- Czy tego rodzaju konflikty kiedyś się skończą?
- Ten konflikt toczy się już na zbyt wielu podłożach - nie tylko na politycznym i instytucjonalnym, ale również na personalnym. Jedynym rozwiązaniem są wybory. One przyniosą rozstrzygnięcie. Ktoś zostanie, ktoś odpadnie.
- Innym głośnym wydarzeniem ostatnich dni jest odwołanie przez minister Kudrycką kontroli na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego...
- To dobrze o niej świadczy.
- Minister nie jest saperem, ale chyba lepiej jest nie popełniać błędów...
- Nie można odmówić ministerstwu prawa do kontrolowania jakości prac magisterskich. Ale nie jest dobrze, kiedy z powodu jednego wypadku uruchamia się instytucjonalną maszynerię. Lepiej jest się odwołać do zaufania i mechanizmów samokontroli, które istnieją na uczelniach. Zresztą ten rodzaj zaufania pozostaje w zgodzie z logiką przesłania, z którym Platforma przychodziła do władzy. Minister Kudrycka w końcu jednak udowodniła, że nie zamierza zastępować tej wiary działaniem czynników instytucjonalnych.
Andrzej Rychard
profesor socjologii, kieruje Szkołą Nauk Społecznych IFiS PAN, wykłada w SWPS