Adrian nie miał w życiu szczęścia. Zamiast cieszyć się ciepłem domowego ogniska, żył w chłodzie ośrodka szkolno-wychowawczego w Szubinie. W dodatku ostatnio zapadł na zdrowiu, więc dyrekcja placówki zdecydowała, że chłopiec musi przejść badania w szpitalu. Zawiózł go tam renault trafic jego wychowawca Piotr S. (40 l.).
Jak to się stało, że wracając do Szubina, uderzyli w drzewo? Tego na razie nie wiadomo. Pewne jest, że auto zjechało z drogi i dachowało. Piotr S. przeżył wypadek. Ranny, trafił do szpitala. Jego podopieczny miał mniej szczęścia. - Siedział na tylnym siedzeniu, ale doznał takich obrażeń, że zmarł mimo długotrwałej reanimacji - mówią ratownicy z pogotowia. Teraz policjanci z Nakła pod nadzorem prokuratury wyjaśniają przyczyny tej tragedii.
Zobacz także: Tragedia w Czerwionce-Leszczynach: Powiesił się, bo zabił kolegów?