Ryszard Kukliński gorliwie służył amerykańskiemu wywiadowi. W tym samym czasie robił karierę w ludowym Wojsku Polskim i nikomu z jego znajomych nie przyszło do głowy, że nie jest lojalnym członkiem partii
>>> Były oficer CIA o pułkowniku Kuklińskim: źródło numer jeden dla Zachodu!
Był prominentnym oficerem ludowego Wojska Polskiego. Miał willę, jacht, urlopy spędzał na zachodzie Europy. Uczestniczył w kursie strategiczno-operacyjnym w Akademii im. Woroszyłowa w Moskwie. Oficerowie, z którymi pił wódkę i rozmawiał o planach na najwyższym szczeblu, uważali go za lojalnego żołnierza i niezachwianego marksistę.
Kontakt nawiązany na wakacjach
Tymczasem przyszły pułkownik armii amerykańskiej przekazywał wywiadowi USA informacje operacyjne i raporty z planów zbrojeniowych Układu Warszawskiego. W ciągu 9 lat do Pentagonu dotarło dziesiątki tysięcy stron pochodzących od niego dokumentów.
>>> Tajemnica śmierci synów płk Kuklińskiego SPRAWDŹ NOWE FAKTY
Współpraca Kuklińskiego z CIA trwała od 1972 roku. Rozpoczęła się z jego inicjatywy. W liście nieporadnie napisanym po angielsku podczas urlopu spędzanego na Zachodzie zwrócił się do amerykańskiej ambasady z prośbą o spotkanie z przedstawicielem armii USA. Wysłano do niego agenta CIA, który wyjaśnił, że od tego rodzaju "współpracy" Amerykanie mają specjalną instytucję.
Zdradził go artykuł
Działalność polskiego pułkownika nie wyszłaby na jaw, gdyby nie artykuł, który ukazał się w 1982 roku w "Newsweeku". Amerykański tygodnik napisał, że CIA dzięki informatorowi z Polski dowiedziała się o planach wprowadzenia stanu wojennego z wyprzedzeniem, które pozwalało ostrzec działaczy Solidarności. Autor tekstu sugerował, że do ostrzeżenia nie doszło, ponieważ życie nieocenionego szpiega znalazłoby się wówczas w niebezpieczeństwie. Kukliński, który mieszkał wtedy w USA, ze zgrozą przeczytał, że szpiegiem jest osoba, która w 1981 roku została awansowana na pułkownika polskiego Sztabu Generalnego. Wiedział, że to wskazanie na niego palcem. W pierwszym odruchu chciał wrócić i oddać się w ręce polskiej prokuratury. Nie czuł się szpiegiem i zdrajcą. Uważał, że nie robi nic złego, po prostu szkodzi czerwonemu imperium, czyli ZSRR. Zdecydował się jednak zostać w USA. W 1984 roku Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego zaocznie skazał "dezertera z polskiej armii" na karę śmierci za zdradę ojczyzny. 13 lat później Ryszard Kukliński został oficjalnie oczyszczony z zarzutu zdrady.