Można powiedzieć, że obaj panowie znają się na wylot, bo oprócz wspólnych wykładów w lat 80. na prestiżowym Oksfordzie łączyła ich działalność w nieformalnym klubie bogatych studentów Bullingdon, gdzie podczas spotkań i dyskusji w nocnych lokalach razem upijali się na umór, a potem wymiotowali pod stół. Taki przyjaciel Polski to prawdziwy skarb.
Przeczytaj koniecznie: Sikorski chwali orędzie Kaczyńskiego do Rosjan: To baza do porozumienia PO-PiS (VIDEO)
Od 200 lat w Wielkiej Brytanii nie było tak młodego premiera. Cameron, lider brytyjskich konserwatystów, jest potomkiem króla Wilhelma IV Hanowerskiego z nieprawego łoża i absolwentem elitarnej szkoły Eton. To właśnie z niej trafił do Oksfordu, gdzie został członkiem snobistycznego i wzbudzającego wiele kontrowersji klubu Bullingdon.
Jak przed kilkoma tygodniami ujawnił "Super Express", w tym samym czasie do tego samego klubu należał Sikorski. Członkowie Bullingdona okryci byli złą sławą. Zblazowani bogacze znani byli głównie z pijackich burd i wszczynania awantur, o czym dokładnie opowiada dokument angielskiej stacji Channel 4 "Kiedy Boris spotkał Dave'a". Obaj panowie jednak niechętnie przyznają się do tego członkostwa.
Patrz też: Oświadczenia majątkowe ministrów. Sikorski, Rostowski, Kopacz - kto zyskał, kto stracił
Choć Cameron jest teraz na szczycie, nie miał łatwego życia. W zeszłym roku on i jego żona Samantha (39 l.) przeżyli tragedię. Stracili ukochanego synka Ivana - chorego od urodzenia na porażenie mózgowe i ciężką odmianę epilepsji.