Kurczakowy złodziej wpadł, bo mlaskał

2009-11-12 1:50

Oto Andrzej S. (22 l.), taki chudy i niedożywiony.… Nic dziwnego, że zapach pieczonego drobiu roztaczający się wokół budki z kurczakami w Bychawie (woj. lubelskie) tak podziałał na tego chudzielca. Żądza spałaszowania chrupiącej i pachnącej skórki oraz aromatycznego i delikatnego mięsa była dla niego nie do opanowania. Młodzieniec włamał się nocą do budki z kurczakami i rozpoczął ucztę.

Głodomór wpadł na gorącym uczynku, bo jego głośne mlaskanie usłyszeli mieszkańcy Bychawy.

Mijała godz. 21, gdy głodomór ruszył po łup. Wszedł przez właz na dachu przyczepy ustawionej w centrum miasteczka. - Wewnątrz włączył podgrzewacz, a potem zjadł cieplutkiego kurczaka. Przed wyjściem zabrał ze sobą jeszcze puszkę z napojem - uściśla Jacek Deptuś z lubelskiej policji.

Nasz kurczakowy włamywacz jak wygłodzony lis rzucił się na mięso. Rwał zębami kawałki i dosłownie połykał je, nawet nie próbując gryźć. Pani Monika (30 l.), która od ponad roku prowadzi małą gastronomię, wciąż nie dowierza, że ktoś ryzykując wolność, włamał się po jej mięso. Choć schlebia jej to, że przygotowywane przez nią posiłki cieszą się takim wzięciem, to się martwi o rabusia. - Kurczak był niedopieczony. Martwię się o tego pana, żeby mu nie zaszkodził - mówi z uśmiechem.

Dopieczony czy nie odbije się mu czkawką. Za kradzież z włamaniem grozi złodziejowi 10 lat więzienia. A za kratami o chrupiącą skórkę kryjącą delikatną pierś i udka będzie raczej trudno.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają