Europoseł PiS przyjechał do Włoch z żoną Moniką (43 l.) i i trójką dzieci - Antonim, Zuzą i Olgierdem. Na miejsce wypoczynku wybrał jezioro Garda - największe i najczystsze w Italii, położone w połowie drogi między Mediolanem i Weroną.
- Woda jest tu jak w Morskim Oku, ale za to bardzo ciepła. A z samego jeziora wyrastają góry o wysokości 2200 m - opowiada nam Kurski.
Europoseł nie omieszkał pożeglować po nim jachtem regatowym. Dla żony przygotował zaś ekstraniespodziankę. "Porwał" ją do Werony, miasta najsłynniejszych kochanków, i namiętnie całował na balkonie domu Julii.
- Wszystkie zakochane pary odwiedzające to miejsce tak robią - śmieje się polityk.
Zapewnia nas, że podczas urlopu całkowicie zapomniał o polityce. Kiedy jednak pytamy go o ofensywę polityczną jego partii, momentalnie się rozkręca.
- Jesteśmy jedyną realną opozycją w Polsce i musimy bronić ludzi przed monopolem władzy PO - przekonuje w swoim stylu.
Wygląda więc na to, że na stałe zmiana bulteliera w Romea nie wchodzi w rachubę.