"Super Express": - Czy Instytut Pamięci Narodowej powinien istnieć?
Tomasz Nałęcz: - IPN jako placówka badająca najnowszą historię Polski powinien dalej funkcjonować. Natomiast on funkcjonuje źle.
- Czyja to wina?
- Prezesa Kurtyki. I on powinien natychmiast odejść. Z tego, co publicznie mówi, wynika, że nie rozumie swoich błędów.
- Jakie to błędy?
- IPN, jak każda instytucja państwowa, powinien realizować cele państwa. Jednym z nich są uczciwe badania nad naszą narodową dumą - czyli Solidarnością. Prezes Kurtyka zasłania się wolnością badaczy do podejmowania tematów. A ci badacze zajmują się głównie kontaktami Lecha Wałęsy z SB. To tak, jakby generalny dyrektor budowy dróg i autostrad tłumaczył się, że ponieważ w Polsce istnieje wolność gospodarcza, to drogowcy mają prawo budować, gdzie chcą, a nie tam, gdzie państwo życzy sobie mieć drogi.
- Czyli chodzi o to, żeby IPN nadzorował złocenie pomników Lecha Wałęsy?
- Absolutnie nie chodzi o gloryfikowanie. Należy pokazywać różne aspekty działalności. Ale elementarny interes państwa wymaga, żebyśmy mieli biografię Wałęsy pokazującą całe jego życie, wydaną po polsku i po angielsku - żeby na 20-lecie obalenia komunizmu pokazać to światu. IPN nie przygotował takiej książki i to jego poważny błąd. To tak, jakby najważniejsze książki poświęcone Armii Krajowej opisywały tych, którzy załamali się na torturach gestapo, a nie byłoby żadnej pracy o Powstaniu Warszawskim, Akcji pod Arsenałem. Od szefa instytucji państwowej prowadzącej politykę historyczną wymagałbym nadzorowania tematyki badań. Zamiast tego prezes Kurtyka robi wszystko, żeby opluskwiać postać Lecha Wałęsy.
- Czy postać prezydenta Kwaśniewskiego też jest opluskwiana?
- Prezes Kurtyka przywdziewa garnitur bardzo wyrafinowanego paszkwilanta, ponieważ twierdzi, że prezydent Kwaśniewski nie ma prawa wypowiadać się w tej sprawie, bo sam został zarejestrowany jako TW. Kurtyka niby mówi tylko o kartotekach SB, ale tak naprawdę sugeruje, że Kwaśniewski to agent. A przecież w ramach postępowania lustracyjnego sąd w 2000 r. przy okazji wyborów prezydenckich to podejrzenie oddalił. To niesłychane, żeby prezes IPN w tak obrzydliwy sposób znieważał byłego prezydenta państwa.
Tomasz Nałęcz
Profesor na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, polityk lewicy