Bo jeżeli nie można chwalić się optymistycznym, dynamicznym, mówiącym do rzeczy Olkiem, to pokażmy ludowi steranego życiem brata łatę. W dodatku chorego. I żałosnego. Może lud kupi takiego swojaka.
Jednak słabością sztabowców LiD są szczegóły. Niemal 24 godziny zajęło im skomponowanie komunikatu, że były prezydent ma chorobę filipińską. Jeszcze dłużej trwało szukanie lekarza, który ją stwierdził, a zarazem wykluczył jej zaraźliwość.
Od wczoraj już wiemy, że Kwaśniewski nie jest groźny dla otoczenia. Nie zaraża. I, prawdę mówiąc, odetchnęliśmy z ulgą, ale tylko częściowo. Na pełną ulgę przyjdzie być może czas po wyborach, o ile frakcja wesołego Olka uzyska słaby wynik. Na razie były prezydent jest jednak groźny dla otoczenia, przynajmniej politycznie.