– Isabel, a nie Iza. To wszystko mnie tak naprawdę nie obchodzi. Choć żona czyta o tym z wypiekami.
Ale obchodzi mnie jedno. Że byli niedoszli premierzy i byli premierzy przynoszą pecha. Ostatnio w prostych słowach wyjaśniono mi, dlaczego pecha przynosi Jan Maria Rokita, niedoszły premier z Krakowa.
A w sobotę przekonałem się, że i Marcinkiewicz nie lepszy. Wystrojony jak tani kowboj (patrz str. 6) zadawał wraz z narzeczoną szyku na widowni podczas meczu Polska – Brazylia w siatkówce. I póki naszym siatkarzom nie obwieszczono, że jest i kibicuje, bliscy byli rozbicia przeciwnika w puch. Co przewidywałem. Ale wiadomość, że na widowni jest on, polski kochanek nr 1 – spętała naszych. I przegrali w kompromitującym stylu.
Bo zamiast grać, nic, tylko się gapili. Na kochanka naszego nr 1 i jego kochankę. Więc prośba do Kazia. Lansuj się gdzie indziej. Siatkarzy oszczędź.