Wczoraj najpierw wyłoniono pięciu potencjalnych rywali Lecha: Villarreal, Fulham, Hapoel Tel Awiw, Galatasaray Stambuł i właśnie Club Brugge.
- Z tego grona chcemy Belgów. Pasują nam pod każdym względem - stwierdził Arkadiusz Kasprzak, wiceprezes Lecha. Jego życzeniu szybko stało się zadość...
Brugge, trzeci zespół ligi belgijskiej ubiegłego sezonu, w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europejskiej ledwo poradził sobie z fińskim Lahti (3:2 i 1:1).
- Nie są w dobrej formie. Nowy trener, Adrie Koster, wciąż szuka odpowiedniego ustawienia. A za chwilę zrobi się wokół tego klubu afera, bo od składu odstawiony został słynny reprezentant Belgii, Wesley Sonck. Dziennikarze na pewno się o niego upomną - mówi Lubański, obecnie asystent trenera Lokeren. - Brugge to niezły zespół, ale ma dziurawą obronę. Prawy obrońca, Jorn Vermeulen, jest niedoświadczony i odstaje od kolegów. A środkowy, Antolin Alcazar, gra bardzo ryzykownie, jest zbyt pewny siebie. Lech powinien to wykorzystać - sugeruje legenda polskiej piłki.
Z wylosowania Lecha cieszy się... Michał Klukowski (28 l.), piłkarz Brugge, posiadający polskie i kanadyjskie obywatelstwa. - Dla mnie to okazja, aby po raz pierwszy pokazać się na polskich boiskach - mówi nam Klukowski, którego rodzina mieszka w Warszawie. Zresztą, on sam też ma silne związki z Polską, bo niedawno kupił w Warszawie okazały apartament.
- Dla nas Liga Europejska jest szalenie ważna, bo chcemy się w niej odegrać za niepowodzenia w lidze krajowej. Od czterech sezonów jesteśmy za Anderlechtem i Standardem. Brugge musi w końcu odzyskać prestiż. Porażka z Lechem byłaby gwoździem do naszej trumny - przyznaje Klukowski.
Pierwszy mecz 20 sierpnia we Wronkach, rewanż tydzień później w Belgii. Zwycięzca tej rywalizacji awansuje do fazy grupowej Ligi Europejskiej (12 grup po 4 zespoły, mecze od 17 września do 17 grudnia).