Wałęsa przyzwyczaił nas, że mówi to, co myśli. Nieraz jego słowa wielu szokowały i raniły. Tym razem powiedział nie o innych, ale o swojej śmierci. - Zbliżam się do końca swoich dni. Muszę uporządkować swoje życie i przede wszystkim przekazać prawdę o tym, co za tego życia się wydarzyło - zdobył się na szczere wyznanie w "Newsweeku". Dał też do zrozumienia, że jego testament nie będzie piosenką Edith Piaf "Nie, nie żałuję niczego". Bo Wałęsa żałuje na przykład, że nie pogodził się z Józefem Oleksym (69 l.). Chciał go przeprosić, ale nie zdążył go odwiedzić z powodu złamanej nogi.
Z Jarosławem Kaczyńskim (66 l.) będzie mu jednak trudno się pogodzić. Chyba że ten odejdzie z polityki. Lech Wałęsa ma teorię, że Kaczyński wierzy w zamach, żeby "ukoić wyrzuty sumienia". - Jeśli kiedyś zostaną upublicznione zapisy z jego rozmowy telefonicznej z bratem w samolocie, to prawda może być dla niego bardzo gorzka. Może nie wytrzymać nacisku tej prawdy - tłumaczy noblista.
Jest też najważniejsza sprawa, z żoną. W Wałęsie wciąż tkwi zadra z powodu książki, którą napisała. - Nie mogę się pogodzić z tym, że różnica w myśleniu o małżeństwie jest u nas taka duża - powiedział "Newsweekowi". Rozwodzić się jednak nie zamierza.
Skąd takie gorzkie myśli u pogodnego i pełnego wigoru Wałęsy? Fizycznie i psychicznie nie jest z nim przecież najgorzej? Może to depresja? - Zawsze powinniśmy myśleć o śmierci. Nie wiadomo co, komu i kiedy jest pisane - mówi franciszkanin o. Jan Maria Szewek (43 l.). - Dlatego trzeba żyć bez ciężkich grzechów, przebaczyć wrogowi, nie chować uraz. Jest takie przysłowie "Żyj po bożemu, to zaśniesz nawet na kamieniu", bez wyrzutów sumienia, myśli, które spać nie dają - dodaje zakonnik.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail