Legendarny przywódca „Solidarności” już nie raz zasłynął tym, że krytykował i krytykuje działalność polityczną braci Kaczyńskich. W czwartkowych „Faktach po Faktach” w tvn24 wziął na cel Jarosława Kaczyńskiego, a w piątek rano w programie „Gość Radia ZET” skupił się na jego zmarłym bratu bliźniaku.
Chyba nikt nie jest w stanie przekonać Wałęsy do budowy pomnika ku czci Lecha Kaczyńskiego. - Nie można wyróżniać bylejakości, kiepskiej pracy. Sam pomnik dla Lecha Kaczyńskiego za to, że zginął - to za mało – podsumował.
Były prezydent nie ma wątpliwości, że katastrofa to konsekwencja organizacji drugich uroczystości w Katyniu. - Kaczyński nie musiał planować wielkiego uderzenia na rozpoczęcie kampanii prezydenckiej, nie musiał. Ja pojechałbym razem z Tuskiem i przejął te uroczystości, był głównym mówcą – stwierdził.
Patrz też: Lech Wałęsa o słowach Kaczyńskiego: To bełkot CHOREGO człowieka. Chce zrobić ZAMACH STANU
Zdaniem Wałęsy zmarły prezydent „wpychał się tam gdzie był niechciany”. - Zasłużył na niechcenie, za złą taktykę postępowania z Rosją. Z Rosją trzeba twardo, trzeba zdecydowanie, ale jednocześnie finezyjnie, mądrze, a nie szabelką – podsumował.
Taka postawa wobec Rosji powinna jednak ulec złagodzeniu w reakcji na podmianę tablic w Smoleńsku. - Dostaliśmy prezent w postaci kamienia, jako pomnik. Tamta strona się zwracała co napisać, my nie pomogliśmy im napisać, przyjeżdżają panie z wiertarkami, z maszynami, przyklejają tablicę, a gdyby do nas przyjechali Niemcy do Gdańska i bo przyklejali sobie tablice – podkreślił.
Na miejscu Bronisława Komorowskiego Wałęsa przeprosiłby Dmitrija Miedwiediewa za zamieszanie z tablicami. - Powiedziałbym wybacz pan, ale ta demokracja u nas taka jest, jesteśmy rozdemokratyzowani i mamy prawa, nie mamy obowiązków, nie mamy odpowiedzialności.