Alkohol, awantury, bójki, kradzieże, milicja i sądy. Do tego biedny dom, ośmioro rodzeństwa i ojciec z wyrokami. Te obrazy z dzieciństwa powinna pamiętać Danuta Wałęsowa. I pewnie pamięta, ale ukryła je przed wszystkimi. Była pierwsza dama przemilczała je nawet w szczerej autobiografii. Tym boleśniejszy więc musi być dla niej artykuł w tygodniku "Do Rzeczy". Autor przypomina tam dom rodzinny Gołosiów.
"Omijani są przez sąsiadów i znajomych, traktowani jako alkoholicy, awanturnicy i złodzieje" - to opinia milicji z 1982 roku. Najpoważniejsze konflikty z prawem miał ojciec p. Danuty. W jednej z charakterystyk bezpieka napisała o nim: "Notorycznie nadużywa alkoholu, wszczyna bójki i awantury także w gronie rodzinnym". Miał też być skazany za kradzież, współudział w zabójstwie i pobicie.
Nie ma się co dziwić, że w takim domu pani Danuta nie mogła wytrzymać. Nie imponowali jej też koledzy "zwyczajni sztacheciarze myślący jedynie o wywiezieniu dziewczyny motorem do lasu".
Rodziny się nie wybiera, ale swoim życiem można pokierować. Młodziutka Danuta uciekła więc do pracy na Wybrzeże i tam poznała Lecha. Ślub odbył się szybko. Krypy i rodzinne piekło z każdym dniem stawały się coraz bardziej odległe.