- To bardzo zła wiadomość dla nas, a przede wszystkim dla pacjentów. Odbije się to na dostępności do leczenia - tłumaczy "SE" Adam Radomyski, wicedyrektor Instytutu Gruźlicy w Warszawie. Co to oznacza?
Będą dłuższe kolejki do specjalistów i na zabiegi. Szpitale będą ograniczać przyjęcia chorych. Teraz przyjmują wszystkich pacjentów, bo wierzą, że NFZ na pewno zwróci im pieniądze. Wkrótce będą leczyć tylko tych chorych, za których NFZ zapłaci w ramach kontraktów. Ograniczenia w dostępie do leczenia mogą nastąpić już od połowy roku. A wszystko przez to, że do kasy NFZ w pierwszych miesiącach 2009 roku wpłynęło o ponad 76 mln zł mniej niż zakładano.
Pesymiści mówią, że w tym roku na leczenie może zabraknąć nawet miliard zł. A przecież już w tej chwili szpitale leczą chorych na kredyt. Na przykład Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie co miesiąc traci 2 mln zł. Robi się nerwowo. Prezes NFZ Jacek Paszkiewicz (47 l.) nie może dać szpitalom więcej pieniędzy, a na dodatek oskarża je o oszustwa. - Lekarze podkręcają choroby swoich pacjentów, żeby otrzymać więcej środków na leczenie - mówi. - Wpisują np. do dokumentacji, że pacjent miał zawał. Po naszych kontrolach okazuje się jednak, że to nie był zawał, tylko arytmia serca - opowiada Paszkiewicz.