Wczoraj Bohdan Tomaszewski (85 l.) obchodził jubileusz 60-lecia pracy w radiu.
Zadebiutował w Polskim Radio w... 1947 roku relacją z meczu tenisowego o Puchar Davisa Polska - Anglia. I do dzisiaj komentuje tenis, tyle że w telewizji (w Polsacie).
Przede wszystkim charakter
- Za czasów mojej młodości tenis był sportem głównie dla starszych panów. Potem byli Jadwiga Jędrzejowska i Wojtek Fibak. Teraz mamy wspaniałą tenisową młodzież, między innymi Agnieszkę Radwańską, która może awansować nawet do pierwszej dwudziestki światowego rankingu. Młodzi muszą tylko pamiętać, że nie wszystko zależy od bekhendu i serwisu. Liczy się przede wszystkim charakter - twierdzi Tomaszewski.
Relacjonował aż 12 igrzysk olimpijskich (co jest dziennikarskim rekordem Polski), dziesiątki mistrzostw świata i Europy, spotykał wielu znakomitych sportowców. Z niektórymi połączyła go przyjaźń.
- Bardzo lubiłem Władka Komara, mimo że czasem był nieznośny i miał swoje grzechy. To był bardzo silny sportowiec, któremu jednak też przydarzyły się załamania. Ale kiedy przyszło do olimpiady w Monachium, to w pierwszej kolejce pchnął kulą tak daleko, że już nikt do końca go nie dogonił. Taki inteligentny, czasem cwaniakowaty warszawiak. Jego przeciwieństwem był Zdzisław Krzyszkowiak - spokojny, szlachetny, którego wielką karierę przerywały kontuzje.
- Mój Boże, ileż było tych postaci, które dały mi tyle wzruszeń - wzdycha pan Bohdan.
Wzór kultury języka
Dla dziennikarzy sportowych pozostaje wzorem kultury języka.
- Kiedy dzisiaj słyszę nagrania swoich krzyków sprzed lat, to oceniam, że to bardzo średnie relacje. Dlatego staram się ciągle poszukiwać, uczyć. Nie odchodzę od komentowania, jeszcze nie umieram - kończy ze śmiechem najpopularniejszy sportowy dziennikarz w Polsce.