Mieszkańcy spokojnego osiedla przy ul. Piaskowej w Legionowie nie mogą uwierzyć w to, co stało. W zeszły piątek do komendy w Legionowie przyszła kobieta, która zgłosiła zaginięcie kuzynki - Edyty M. Jedną z pierwszych przesłuchanych osób był mąż zaginionej Paweł M., zawodowy kierowca na co dzień jeżdżący w jednej z warszawskich korporacji jako "przewóz osób". Zeznania mężczyzny od początku wydawały się policjantom podejrzane. W końcu przyciśnięty do muru podczas przesłuchania wyznał mundurowym przerażającą prawdę.
- W czasie kłótni i szarpaniny, do której doszło między małżonkami w nocy ze środy na czwartek minionego tygodnia, Paweł M. uderzył kobietę, a następnie ją udusił - opowiada kom. Robert Szumiata z policji w Legionowie.
To jednak nie wszystko. Mężczyzna w morderczym amoku zawinął ciało żony w koc i wywiózł do lasu pod Palmirami. Tam ułożył je na przygotowanym wcześniej, nasączonym benzyną materacu i podpalił. Co kierowało mordercą? Wygląda na to, że zazdrość.
- Nie raz, nie dwa słyszeliśmy, jak się kłócili w środku nocy. On wypominał żonie, że go zdradza - opowiadają sąsiedzi małżeństwa.
Jak ustalił "Super Express", Paweł M. podejrzewał, że kobieta zdradza go z kolegą z pracy. Spotkał się nawet z tym mężczyzną. Nie wiadomo jednak, czy potwierdził swoje przypuszczenia. Tuż przed morderstwem próbował pogodzić się z Edytą M. i zapewniał ją, że wybaczy jej wszystko, jeśli przestanie spotykać się z rzekomym kochankiem. Czemu mimo to ją zamordował? To wyjaśni prokuratorskie śledztwo. Paweł M. trafił do aresztu na 3 miesiące. Grozi mu nawet dożywocie.