Od gróźb nieobliczalnych bandytów do rozlewu krwi tylko krok, ale na szczęście tym razem niedoszły zamachowiec został w porę zatrzymany przez policję. Radio TOK FM podaje, że we wtorek do biura poselskiego Adama Lipińskiego z PiS wszedł mężczyzna. Zachowywał się bardzo agresywnie. Zażądał spotkania z posłem albo z dyrektorem biura.
Przeczytaj koniecznie: Tak wyglądał zamach w łódzkiej siedzibie PiS - REKONSTRUKCJA!
Gdy pracownicy spokojnie oznajmili mu, że to niemożliwe szaleniec wykrzyczał: „Jak ich spotkam, obaj skończą na wózkach inwalidzkich”. Mężczyzna szybko wybiegł, ale niedługo cieszył się wolnością.
W środę został zatrzymany przez policjantów na dworcu PKS. Podczas przeszukania okazało się, że miał przy sobie żyletki, kamień i wyborcze ulotki jednej z partii. Funkcjonariusze zabrali szaleńca do aresztu.
Za groźby rzucane pod adresem posła PiS może spędzić w więzieniu nawet dwa lata. Adama Lipińskiego nie było w biurze kiedy pojawił się tam bandyta.