Plakaty już wiszą w części przychodni. Są na nich zdjęcia polityków rządzącej koalicji PO i PSL oraz dwie większe fotografie Donalda Tuska (54 l.) i Ewy Kopacz (55 l.). Obok nich podpis "To oni przez ostatnie 4 lata decydowali o poziomie opieki medycznej w Polsce. Szanowni pacjenci wyborcy! Pamiętajcie o tym, głosując".
Lekarze nie poprą Platformy
Jest też ulotka z listą niezrealizowanych obietnic. "Wielomiesięczne oczekiwania pacjentów na poradę lub zabieg to niestety wyścig ze śmiercią" - czytamy w ulotce.
Dalej jest o problemach z wypisywaniem recept dla przewlekle chorych i o szczepionkach, które trzeba kupować w aptece i przynosić do lekarza w podróżnej lodówce. Lekarze wypominają też wysokie nagrody dla kierownictwa NFZ.
To nie jest pierwszy raz, kiedy lekarze angażują się w politykę. Cztery lata temu w gabinetach też wisiały plakaty, tyle że zupełnie inne. Zachęcały do głosowania na PO. Po wyborach jeden z ówczesnych liderów PZ - Marek Twardowski (60 l.) - został wiceministrem zdrowia.
Co się stało, że lekarze odwrócili się od rządu?
- Niestety, nie spełniono danych nam obietnic. Politycy nie załatwili wielu spraw, utrudniają nam pracę, a cierpią na tym chorzy. Chcemy przypomnieć, że wcale nie jest tak dobrze, jak pani minister opowiada - mówi nam szef PZ dr Jacek Krajewski.