Ofiarą agresji pacjentów pada co roku ponad 40 procent lekarzy, a statystyki wciąż rosną - alarmuje Naczelna Izba Lekarska. Niedawno takie sytuacje zdarzały się niemal wyłącznie w zakładach psychiatrycznych i odwykowych. Teraz w pogotowiu ratunkowym są już nagminne i coraz częściej dochodzi do nich w szpitalach, na izbach przyjęć, a nawet w gabinetach przychodni rodzinnych.
Codziennością stały się obelgi zniecierpliwionych pacjentów. Najbardziej niebezpieczna jest jednak rosnąca tendencja do wymierzania "sprawiedliwości" na własną rękę. Tylko w zeszłym roku kilkuset lekarzy pierwszego kontaktu trafiło do szpitala po tym, jak zostali dotkliwie pobici w miejscu pracy.
Coraz częściej, by chronić personel przed agresją chorych, szpitale podpisują umowy z firmami ochroniarskimi. Minimalnym zabezpieczeniem jest monitoring, który daje przynajmniej możliwość udowodnienia napaści przed sądem.
Stosowanie coraz bardziej wymyślnych środków bezpieczeństwa nakręca jednak tylko spiralę przemocy. Dochodzi bowiem do sytuacji, gdy przychodnie decydują się na ochronę rezygnując jednocześnie z etatu dla lekarza czy pielęgniarki.
Lekarzu broń się sam!
2009-04-20
19:30
Nikogo nie trzeba przekonywać, że lekarzem jest się z powołania. Ten zawód to wielka odpowiedzialność, stres i... niebezpieczeństwo. Okazuje się, że blisko połowa lekarzy została zaatakowana przez własnych pacjentów